Potwierdziło się, że zespół KS Gniezno wyjątkowo „nie leży” Futsalowi Świecie. W piątym meczu w historii pomiędzy tymi zespołami, padł trzeci remis. Nieoczekiwanie mecz zakończył się wynikiem 3:3 (3:2).
Zespół z Gniezna już w poprzedniej kolejce, pokonując Jagiellonię Białystok pokazał, że lekki kryzys ma już za sobą, co dobitnie potwierdził również w Świeciu. Gospodarze zaczęli z wielkim animuszem. Dwukrotnie na bramkę gnieźnian uderzał Marcin Mrówczyński, ale minimalnie chybił. Za trzecim razem jednak „Mrówa” już precyzyjnie wycelował (po podaniu od Kaczkowskiego) i Pantery objęły prowadzenie. Gospodarze stawiali wysoki pressing i częściej atakowali, ale gnieźnianie nastawili się na kontrataki w których byli piekielnie groźni. Po dwóch takich akcjach, Futsal Świecie od utraty gola uchronił Bartosz Piotrowski. W 6’ minucie bramkarz miejscowych był już jednak bezradny, gdy trzecią kontrę swojego zespołu wykończył Wojciech Węgrzyn. Dwie minuty później, goście znów przeprowadzili kontratak po którym gola zdobył Dawid Radomski. Futsal Świecie dość szybko zdołał odpowiedzieć i doprowadzić do wyrównania po doskonałym uderzeniu po ziemi z dystansu Szymona Kocieniewskiego (asysta Elsner). Wynik remisowy utrzymywał się dość długo. Na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy na indywidualną akcję zdecydował się jednak Piotr Kaczkowski, który w pojedynkę popędził na bramkę rywala i strzałem w długi róg pokonał bramkarza gości. Do przerwy zatem Futsal Świecie prowadził 3:2.
W drugiej połowie w bramce KS Gniezno pojawił się Dawid Dymek, który jak się potem okazało został bohaterem swojej drużyny, nie dają się pokonać przez całe 20 minut. Kibice w Świeciu długo zastanawiali się, kiedy ostatnio ich zespół nie zdobył ani jednej bramki w drugiej połowie, ale Dymek naprawdę bronił fenomenalnie. Bramkarz KS Gniezno zatrzymywał groźne strzały z dystansu Krzysztofa Elsnera, ale najważniejszą akcję, można powiedzieć, że stuprocentową uratował w sytuacji, gdy piłkę przechwycił Silva, odegrał do Mrówczyńskiego, a ten przegrał właśnie pojedynek sam na sam z Dymkiem. Niestety stara piłkarska prawda, że takie sytuacje się mszczą potwierdziła się również tym razem. Drugim z bohaterów KS Gniezno oprócz bramkarza okazał się Liubomyr Kolomyichuk. Jedyny obcokrajowiec w barwach Gniezna w 36’ minucie przeprowadził genialną akcję w bocznym sektorze boiska. Urwał się Mateuszowi Komurowi, który jeszcze próbował ratować się faulem, wpadł w pole karne, wyczekał wślizg Davidsona Silvy i sprytnym strzałem pokonał Bartosza Piotrowskiego. Tym samym po raz pierwszy w tym sezonie świecianie stracili więcej niż dwa gole, ale najgorsze jest to, że w konsekwencji zremisowali to spotkanie, gubiąc w efekcie dwa jakże ważne ligowe punkty. Okazja do rehabilitacji będzie już za sześć dni, ponieważ wyjątkowo w sobotę świecianie zmierzą się ponownie we własnej hali z beniaminkiem I ligi – KIĄ Łowicz (godzina 14.00).
Wynik meczu:
Futsal Świecie – KS Gniezno 3:3 (3:2)
Bramki:
Futsal Świecie: Mrówczyński 3’, Kocieniewski 10’, Kaczkowski 18’
KS Gniezno: Węgrzyn 6’, Radomski 8’, Kolomyichuk 16’.